Wiedzieliście, że w Stanach nawet strażnicy leśni mogą nosić przy sobie paralizatory?
Przekonał się o tym Travis Sanders, który razem z rodziną wybrał się do Hawaii Volcanoes National Park. Zabrał też ze sobą małego drona wyposażonego w kamerę.
Latanie dronami w parkach narodowych jest zabronione, ale Sanders przecież nie próbował nikogo zabić.
Jeden ze strażników podszedł do niego, zarządał dokumentów, krzyknął coś o dronie i zaaaaaaaaap.
Sanders został soczyście porażony prądem.
Świadkowie mówią, że incident nie był, aż tak poważny I strażnik zdecydowanie przereagował.
Sanders dostał mandate za używanie drona w miejscu, gdzie jest to zabronione.