Każdego dnia w tym tygodniu dziesiątki ludzi zbierają się i oczekują by sprawiedliwości stało się zadość po tym jak 11 sierpnia policjanci zastrzelili 25-letniego Ezella Forda.
Ford, który był nieuzbrojony, był chory psychicznie. Według świadków policja była tego świadoma, ale i tak go zastrzeliła.
Krótko po 8 wieczorem patrol zauważył idącego chodnikiem Forda i policjanci poprosili go by się zatrzymał. Policjanci twierdzą, że chował coś w dłoni.
Ford nie zatrzymał się i jeden z policjantów podbiegł do niego. Wtedy mężczyzna rzucił się na funkcjonariusza i próbował wyrwać mu pistolet. Drugi z policjantów zaczął strzelać, a inny w tym czasie sięgnął po zapasową broń.
Ford zmarł podczas operacji w szpitalu.
Świadkowie jednak twierdzą, że wersja policji jest bardzo daleka od prawdy. Mówią, że Ford posłuchał poleceń policji i położył się na ziemi.
Policjanci zignorowali świadków informujących ich o chorobie mężczyzny i strzelili mu trzykrotnie w plecy.
Matka Forda twierdzi, że była odpychana przez policję i straszona pałką, kiedy chciała się dowiedzieć, do którego szpitala zabierają jej syna.
Policja postanowiła nie ujawniać wyników autopsji mężczyzny.