Gośćmi programu są:
- Dominika Adamczyk – mama – Akademia Zdrowego Odżywiania – nie szczepi dzieci i nie zaraża
- dr Wojciech Feleszko – pediatra, immunolog
- Dlaczego pani nie szczepi?
- „Jest wiele powodów, dlaczego zdecydowałam się nie szczepić swoje dzieci. Przede wszystkim, oczywiście tak jak każda mama próbuję znaleźć informacje dotyczące tego, czy szczepienie jest bezpieczne dla dziecka czy nie, uważam, że podejmuje się takie samo ryzyko szczepiąc dziecko i takie samo ryzyko podejmuje się nie szczepiąc dziecka. Ja ponieważ jestem dietetykiem medycyny chińskiej i z tego punktu widzenia, szczepionki będą miały takie działanie osłabiające system immunologiczny organizmu. Zresztą nawet wczoraj dostałam ostatnie, najnowsze wyniki badań amerykańskiego lekarza, który udowadnia, z punktu widzenia medycyny konwencjonalnej, jaki wpływ na system immunologiczny ma szczepienie. W związku z tym zdecydowałam się nie szczepić dzieci. Na pewno jestem przeciwniczką szczepienia dzieci w pierwszym roku życia, zastanawiam się nad tym, być może w perspektywie zaszczepię swoje dzieci na polio, ale na pewno jeszcze nie teraz, nie na tak wczesnym etapie ich życia.”
Celem „ospa party” jest aby zdrowe dzieci zaraziły się od swoich chorych rówieśników chorobą zakaźną wieku dziecięcego. Przechorowanie takiej choroby daje dziecku uodpornienie na daną chorobę na całe życie, dlatego rodzice chcą mieć te choroby już za sobą i pewność, że ich dziecka w późniejszym okresie taka choroba nie spotka. Małe dzieci łagodniej przechodzą takie choroby niż gdyby miały zachorować w dorosłym życiu. Firmy farmaceutyczne jednak wyręczając się dzisiejszymi lekarzami negują takie „imprezy” ponieważ dziecko które przeszło już np. ospę, automatycznie dyskwalifikowane jest ze szczepienia na tę chorobę, a firmy jednak nie chcą tracić klientów więc trzeba rodziców straszyć strasznymi powikłaniami choroby czy nawet uznania ich za wyrodnych rodziców, którzy chcą skrzywdzić swoje dziecko.
Dzisiejsi lekarze wychowani w duchu szczepionkowych rewolucji negują ten „proceder” uważając wręcz, że jest to narażanie dziecka na poważną chorobę, a nawet śmierć w wyniku powikłań. Każdy lekarz, który przeszedł pranie mózgu przez szczepionkowych potentatów, nie wierzy już w naturalne metody uodparniania i to, że przechorowanie choroby zakaźnej równoznaczne jest ze szczepionką.
Lekarze „starej daty” byli jednak innego zdania. Po mimo iż nie było wtedy szczepionek to jednak nikt się nie bał w tamtych czasach takich celowych imprez z chorobą w roli głównej.