Ospa party kontra szczepienia (16.12.2011)

2013-11-21 1

W Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych coraz bardziej popularne stają się tzw. ospowe przyjęcia. Dzieci zdrowe odwiedzają chore, by też zachorować i jak najszybciej zyskać odporność. Zwolennicy starych metod - zamiast szczepionek - są też w Polsce. Rzeczywiście chorobę łatwiej przechodzą dzieci, ale lekarze pomysł świadomego zarażania mocno krytykują.

Źródło: http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/nie-wierza-w-szczepionki-wiec-zakazaja-dzieci,194276.html

Celem „ospa party” jest aby zdrowe dzieci zaraziły się od swoich chorych rówieśników chorobą zakaźną wieku dziecięcego. Przechorowanie takiej choroby daje dziecku uodpornienie na daną chorobę na całe życie, dlatego rodzice chcą mieć te choroby już za sobą i pewność, że ich dziecka w późniejszym okresie taka choroba nie spotka. Małe dzieci łagodniej przechodzą takie choroby niż gdyby miały zachorować w dorosłym życiu. Firmy farmaceutyczne jednak wyręczając się dzisiejszymi lekarzami negują takie „imprezy” ponieważ dziecko które przeszło już np. ospę, automatycznie dyskwalifikowane jest ze szczepienia na tę chorobę, a firmy jednak nie chcą tracić klientów więc trzeba rodziców straszyć strasznymi powikłaniami choroby czy nawet uznania ich za wyrodnych rodziców, którzy chcą skrzywdzić swoje dziecko.

Dzisiejsi lekarze wychowani w duchu szczepionkowych rewolucji negują ten „proceder” uważając wręcz, że jest to narażanie dziecka na poważną chorobę, a nawet śmierć w wyniku powikłań. Każdy lekarz, który przeszedł pranie mózgu przez szczepionkowych potentatów, nie wierzy już w naturalne metody uodparniania i to, że przechorowanie choroby zakaźnej równoznaczne jest ze szczepionką.
Lekarze „starej daty” byli jednak innego zdania. Po mimo iż nie było wtedy szczepionek to jednak nikt się nie bał w tamtych czasach takich celowych imprez z chorobą w roli głównej.

Jedną z takich osób jest Halina Czerwonskaja – wirusolog, członek RNKB RAN, biolog.
Poniższa wypowiedź pani Haliny pochodzi z filmu „Gry Bogów”:
„Oto co robił swego czasu mój dziadek: Jeśli gdzieś była odra czy też błonica to zabierał nas, dzwonił do swoich znajomych i mówił przyjedźcie. Brał nawet i dzieci z podwórka i szliśmy odwiedzić tego chorego. Jeśli ktoś nigdy nie chorował na odrę ale był na nią podatny to zaczynał chorować na odrę. I tak jak przychodziliśmy na przykład w 15 osób to na odrę chorowała jedna. Jedna jedyna. Oznaczało to, że wszystkie pozostałe były niepodatne. Prawdopodobnie swego czasu przechorowali, ale rodzice tego nie zauważyli i nie wiedzieli, że dziecko przechorowało np. ospę.
(Cytat z książki) Dla zdrowej dziewczynki czy chłopca zaproszenie w gości aby się zaraził jest równoznaczne z naturalną szczepionką.”
Więcej o szczepieniach, wirusach, które przedstawia pani wirusolog i inny rosyjski lekarz, tutaj:
http://www.youtube.com/watch?v=iDGVMvS88Gc

Free Traffic Exchange